Grudeq Grudeq
2000
BLOG

"Prezydent wszystkich Polaków"

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 71

Po doskonałym przemówieniu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej dr Andrzeja Dudy na pogrzebie „Inki” i „Zagończyka”, z krytyką wystąpił jeden z redaktorów znanego nam doskonale „Liberte”. Krytyka poszła w kierunku tym, że Prezydent Duda powinien być „Prezydentem wszystkich Polaków”. Domniemywać z tego należy, że w rozumieniu liberalnego Pana redaktora pojęcie „Prezydent wszystkich Polaków” oznacza, że jednego dnia Prezydent idzie na pogrzeb „Inki” i wygłasza tam płomienną mowę. Następnego dnia zaś pędzi na pogrzeb Pana Prokuratora, co to tą samą „Inkę” oskarżał i tam pośmiertnie dekoruje zasłużonego wysokim odznaczeniem państwowym i wygłasza równie płomienną mowę. Jednego dnia Pan Prezydent kładzie świeczki na grobie „Zagończyka” a następnego dnia świeczki składa na odnowionym grobie Bolesława Bieruta. Tylko tak się nie da, bo nie można równocześnie iść w prawo i iść w lewo. Albo – albo. Albo Inka albo Prokurator Krzyżanowski. To jest wybór, jaki każdy Polak powinien umieć dokonać. Nie wyłączając z tego wyboru Pana Prezydenta i pojęcie „Prezydent wszystkich Polaków” nie ma tu nic do rzeczy.

Pojęcie to, „Prezydent wszystkich Polaków” jest pojęciem publicystycznym, wypowiedzianym przez Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy dość niespodziewanie w 1995 roku ograł w wyborach prezydenckich Lecha Wałęsę. Tym hasłem miał zgrabnie połączyć dwa obozy – postkomunistyczny i postsolidarnościowy. Trudno nie przyznać temu pewnego szlachetnego idealizmu za co należy się szacunek. Gorzej jednak, gdy pojęciem tym stara się wpłynąć na bieżącą politykę prezydenta Rzeczypospolitej, przez tych którzy w wyborach byli jak najbardziej dalecy od poparcia urzędującej głowy Państwa. Stawia się przed Prezydentem Dudą tymi słowami o „Prezydencie wszystkich Polaków” ukryty szantaż, iż ma być prezydentem wszystkich Polaków, a więc i tych, dla których Duda zostanie prezydentem pod warunkiem, że Komorowski przejedzie pijaną zakonnicę i realizować program nie wybranego prezydenta Komorowskiego. Takie rzeczy to tylko w Polsce.

Jeżeli na to pojęcie spojrzymy nie od strony publicystycznej ale od strony prawnej, to jasnym jest, że Prezydent Rzeczypospolitej z chwilą swojego wyboru i zaprzysiężenia staje się prezydentem wszystkich Polaków. Wynika to z kardynalnych praw demokracji, które statuują wybór urzędników państwowych większością głosów oraz nakazują mniejszości szanować i respektować wybór większości. Prezydentem się jest wszystkich Polaków z mocy wyboru, a nie z mocy własnego oświadczenia. Konsekwentnie zatem jeżeli z drugiej strony ktoś poważnie twierdzi, że wybrany Prezydent nie jest jego Prezydentem, to takim delikwentem powinny zająć się organy ścigania pod kątem tego czy nie zachodzi tu przestępstwo z tego działu kodeksu karnego opisującego przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej.

Wskazane byłoby abyśmy umieli zerwać z tym bon-motem politycznym i abyśmy nie oczekiwali od głowy Państwa niemożliwego. Prezydent ma być Prezydentem Rzeczypospolitej, nas jako całości, nas społeczeństwa, tworzącego Państwo. Nie zaś Prezydentem każdego z nas osobna, bo to jest rzecz niemożliwa. I abyśmy wiedzieli, że jeżeli Prezydent Andrzej Duda wybrał uroczystości pogrzebowe „Inki” nie zaś jakiś komunistycznych dygnitarzy, to ten wybór nas także zobowiązuje jako obywateli naszego Państwa. Zwłaszcza, że jest to dobry wybór. 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka