Grudeq Grudeq
1835
BLOG

Opinia zagranicy jako zasada konstytucyjna

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 27

Oglądając szaleństwo związane z tym, co to też tam napiszą, Panie, o nas w zagranicznej prasie; co też tam o nas powiedzą zagraniczni urzędnicy; jaka tam zagranicą jest opinia o Polsce, pod rozwagę polityk Platformy Obywatelskiej, dziennikarzom Gazety Wyborczej i TVN itp. poddaje pomysł zgłoszenia zmian w naszej Konstytucji. Zmian polegających na dopisaniu w Konstytucji, iż celem istnienia Rzeczypospolitej jest poklask zagranicy i spełnianie wszelkich życzeń i oczekiwań zagranicznych. Tak aby Opinię zagranicy (zarówno prywatną – medialną, jak i państwową urzędową) podnieść do rangi zasady konstytucyjnej. Dopisać, iż dla swojej ważności każda Polska ustawa wymaga kontrasygnaty odpowiedniego komisarza unijnego. Wprowadzić obowiązkowe konsultacje i uzyskanie wiążącej opinii przed jakąkolwiek zmianą prawa czy życia publicznego jakichkolwiek gremiów zagranicznych, np. jamajskiego stowarzyszenia wolnego słowa czy szwedzkiej ligi poprawności. Założyć specjalny urząd w randze ministerstwa do spraw dbania o dobrą opinię Polski zagranicą, tak aby gdy w jakiejś powiatowej niemieckiej gazecie, czy we francuskiej ściennej gazetce szkolnej pojawi się jakiś niepochlebny Rzeczypospolitej artykuł, to w ten czas Minister wystosował odpowiednie przepraszające pismo.

Mówią, że historia jest nauczycielką życia. To chyba dlatego właśnie tak środowiska nieprzychylne PiSowi nie lubią  historii i za nic wzięły sobie nauki płynące dla Polski z czasu II Wojny Światowej. 1 września 1939 roku gdy Polska wchodziła, napadnięta przez Niemcy, do wojny – gazety zagraniczne, opinia urzędowa o Polsce była jak najlepsza – sam Roosvelt mówił o nas jako o natchnieniu świata. Tak było. Polska za cel miała to aby odzyskać i odbudować Państwo w takim stanie w jakim było 31 sierpnia 1939 roku. I wszyscy mówili, że to dobre, szlachetne i warte pomocy. Takie same cele wojenne w roku 1944 były już przez opinię zagraniczną przyjmowane nadzwyczaj wrogo. Mówiono wtedy że przez Polskę wojna może trwać dłużej, że mogą niepotrzebnie ginąć przez Polskę Amerykanie, Brytyjczycy,  Rosjanie. Takie same cele, w 1939 roku „natchnione i piękne”, w 1944 roku roszczeniowe i wrogie. Tak, cóż opinia publiczna to kapryśne stworzenie.

A gdybyśmy sięgnęli w historię jeszcze dalej. Toć za czasów Sobieskiego byliśmy „zbawicielami Europy”, tymi którzy uratowali Cesarstwo i Niemcy przed najazdem tureckim. Tak było. Nic się w naszym charakterze ani systemie politycznym od czasów Sobieskiego do Poniatowskiego nie zmieniło, a tymczasem od połowy XVIII wieku jesteśmy w opinii europejskiej ustawiani jako „Irokezi” Europy, jako naród warchołów i zagrożenia dla Europy, jako Ci którym należy udzielić szerokiej zagranicznej kurateli. Zapewniam, że chociażbyśmy zagranicę posłali wówczas setki podarków, albo dostosowali nasze zachowanie do życzenia Europy, to nic a nic by to nie zmieniło. Podobnie jak byśmy dostosowali swoje cele wojenne w II Wojnie Światowej do wymogów opinii zagranicznej. Celem opinii bowiem zagranicznej nie jest poprawa losu Polaków ale realizacja własnych interesów. Naszą ambicją powinno zaś być ustalenie i realizowanie własnych interesów, nie zaś przypodobywanie się interesom i ambicjom zagranicznym.

Wydawało się że naszym euroentuzjastom do myślenia powinien dać przykład Grecki. Przypomnę, że Grecja przed lat ponad 10, gdy byliśmy jeszcze na drodze integracji z Unią Europejską, była najlepszym przykładem na to, jakim dobrodziejstwem jest integracja europejska, jak biedna Grecja na integracji skorzystała etc. Tymczasem dziś Grecja jest przedstawiana jako największy europejski oszust, który oszukiwał Unię i niegodnie wykorzystywał środki europejskie. Dobrze aby nasze media zorientowały się, że właśnie Komisarze unijni rozpoczynają pozycjonowanie nas w takim samym charakterze. Wszak słyszymy, że Polska nie może być w Unii tylko po to aby brać środki europejskie, i nic Europie nie dawać w zamian, co dosłownie oznacza, że ma się Polska bardzo słuchać wszelkich wskazówek płynących z Brukseli. Przepraszam, ale wydaje mi się, że dotychczas Polska spełniła wszystkie wymogi integracyjne, została pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej – wpłaca do Unii składki członkowskie i korzysta z odpowiednich środków europejskich. Korzystanie z Funduszy Europejskich nie ma charakteru uznaniowego, zależnego od kaprysu takiego czy innego urzędnika unijnego. Korzystanie z funduszy jest sprawą prawną – jesteś członkiem Unii Europejskiej, spełniasz ustalone wymogi (a wymogiem tym nie jest, że fundusze Polsce przynależą pod warunkiem, że Rządy w niej sprawuje Platforma Obywatelska) – korzystasz z Funduszy. Nie jesteś członkiem UE, nie spełniasz warunków – nie korzystasz. Dobrze, że Pan Minister Waszczykowski zawezwał przedstawiciela Unii Europejskiej w Warszawie na spotkanie, Unia się powinna wytłumaczyć, czy w końcu ma coś do Polski, czy tak sobie tylko komisarze mruczą pod nosem.

Pod rozwagę dałbym jeszcze dla polityków PO takie zagadnienie, czy jak np. Rzeszowskie Nowiny napiszą, że grupa Niemców awanturowała się na rynku w Jarosławie, to czy wówczas Minister Spraw Zagranicznych Niemiec winien organizować konferencję prasową i odnosić się do tych zarzutów i zapewnić, że Niemcy w swoich szkołach wychowują swoich obywateli tak aby Ci w czas pobytu zagranicą zachowywali się zgodnie z oczekiwaniami i miejscowym prawem?

Przed chwilą w TVNie jakiś mądry politolog wymądrzał się na temat mającego się dziś wydarzyć spotkania Kaczyński-Orban. Skupiał się oczywiście na Piarze, na tym że Kaczyński źle to rozgrywa bo nie poinformował wcześniej mediów o takim spotkaniu. Przypomniałbym temu Panu dziennikarzowi, że polityka nie kończy się na propagandzie (PR). Przypomniałbym taki wywiad sprzed kilku lat Premiera Kaczyńskiego gdzie mówił o tym, że budynek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Al. Ujazdowskich był tak odrutowany i zapluskwiony, że czasem dla spokojnej i bezpiecznej rozmowy najlepiej było się udać do otaczającego budynek parku. Może teraz podobnie, nie tyle chodzi się o to aby spotkać się z Premierem Orbanem i obwieścić to całemu światu, tyle co porozmawiać z Premierem Węgier i coś ustalić. Chociażby to jak wspólnie realizować ambicje Europy Środkowej.

Przypomnę ten napis z Budapesztańskiego pomnika na wzgórzu Gellerta „Za wolność, szczęście i pomyślność Węgrów”. Panowie i Panie, pamiętajcie że będąc obywatelami Polskimi macie obowiązek działać dla szczęścia i pomyślności Polaków, nie zaś opinii zagranicznej. 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka