Grudeq Grudeq
1784
BLOG

Zlikwidować Prokuraturę. Powołać RMF. RMF FM

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 25

 Po dzisiejszym dniu trudno nie jest być zwolennikiem prywatyzowania zadań Państwa. Okazało się bowiem po raz kolejny, że prywatny podmiot – Radio Muzyka Fakty Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Krakowie, Al. Waszyngtona 1, zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym pod numerem 0000125197 przez Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieście, XI Wydział Gospodarczy, o kapitale zakładowym 64 834 000 zł, radzi sobie ze śledztwem w sprawie śmierci Pana Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku, na terytorium Federacji Rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010 roku, znacznie lepiej niż Prokuratura działająca na podstawie ustawy z dnia 20 czerwca 1985 roku o prokuraturze (tj. Dz. U. 2011 r. nr 270 poz. 1599 z póżn. zm.). Po co zatem utrzymywać Prokuraturę, działającą w sztywnych ramach kodeksu karnego, kodeksu postępowania karnego czy wyżej wspomnianej ustawy o prokuraturze, skoro wyjaśnienie przyczyn smoleńskiej zagadki nie stanowi żadnego problemu dla dziennikarzy śledczych Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Radio Muzyka Fakty z/s w Krakowie?

Pracownicy tejże bowiem Spółki dziś rano poinformowali mnie, że już jest jasne dla nich, iż po odczytaniu 1/3 czy też 30% więcej nagrań z dotychczasowych odczytów, to wiemy iż:
1) w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako DSP, czyli dowódca Sił Powietrznych;
2) DSP nie opuścił kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, a DSP wydawał także polecenia członkom załogi;
3) DSP przypisywane jest z dużym prawdopodobieństwem przez biegłych słowa „Faktem jest, że my musimy to robić do skutku”;
4) ktoś pojawiał się w kabinie pilotów (kokpicie) do ostatnich minut lotu;
5) były ponawiane wielokrotne próby uciszenia przebywających w kokpicie albo obok osób;
6) na pół godziny przed katastrofą została zarejestrowana rozmowa o piwie.

Gdyby to były ustalenia prokuratury, dowody zgromadzone przez prokuraturę, to wiem że mógłbym próbować je podważać przed Sądem w trybie przewidzianym przez procedurę karną. Nie bardzo jednak niestety wiem, jak można podważać wyniki ustaleń dziennikarskiego śledztwa, a parę mi się tutaj pytań nasunęło.

1) czy na podstawie stenogramów można ustalić jakie osoby przebywały w kokpicie w momencie katastrofy – wszak rozumiem, że stenogramy rejestrowały tylko fakt odezwania się przez daną osobę. Stenogramy natomiast nie rejestrowały czy dana osoba wchodzi lub wychodzi z kokpitu. Co z osobami które na przykład weszły do kokpitu i pozostały w nim nie odzywając się do końca? Co z osobami które weszły do kokpitu, powiedziały „dzieńdobry” po czym wyszły nie mówiąc „do widzenia”- czy takie osoby też zostały uznane za przebywające w kokpicie w momencie katastrofy? Jak to się ma do ustaleń rzeczowych, to znaczy do znalezionych konkretnie w rozbitym kokpicie ciał? Na jakiej podstawie ustalono, że DSP to Dowódca Sił Powietrznych a nie na przykład Doradca Samolotu Pilota czy Drużyny Samolotowej Przyjaciel?

2) Czy wezwania Stewardessy do zajęcia miejsc były kierowane do osób znajdujących się w przedziale pasażerskim z pominięciem DSP czy też Stewardessa konkretnie i po imieniu wzywała tego konkretnego DSP do zajęcia miejsca, a tenże DSP złośliwie stewardessy nie słuchał? Nie jest bowiem dla mnie problemem wyobrażenie sobie takiej sytuacji, że tenże DSP w czasie lotu został „dokooptowany” do załogi i miał wspomóc załogę w czasie lądowania, a stewardessa prośbę o zajęcie miejsc kierowała do osób przebywających w przedziale pasażerskim, z pominięciem załogi kokpitu.

3)A w którym konkretnie to miejscu i czasie tenże DSP miał rzec „Faktem jest, że my musimy to robić do skutku”, czy na 5 minut przed lądowaniem, czy może na 30 minut przed lądowaniem? A czy słowa te aby na pewno dotyczyły lądowania w Smoleńsku?

4) A konkretnie kto i w jakim znaczeniu pojawiał się w kokpicie do ostatnich minut lotu? I czy na przykład jednorazowe pojawienie się na 10 minut przed lądowaniem w kokpicie zostało uznana „za pojawianie się do ostatnich minut lotu w kokpicie”? Co oznacza pojawiał się – zajrzał do kokpitu? Rozmawiał z pilotami? Zajrzał i wyszedł? Zajrzała stewardessa i przyniosła kawę? Zajrzał i wychodził, ale ile razy i kto?

5) A w którym, znów, konkretnie to miejscu i czasie lotu, i przez kogo, i względem kogo były czynione próby uciszania? Czy były to próby uciszania osób dokładnie w kokpicie czy obok? Czy obok oznacza salonkę prezydencką, przedział stewardeess, czy może cały przedział pasażerski? W jakim dokładnie czasie lotu to się działo – na 5 minut, na 15, na 30 przed katastrofą?

6) Kto i kiedy, na ile minut przed katastrofą, i jak rozmawiał o piwie? Czy pracownicy Sp. z o.o. RMF piją Piwo, czy zdarza im się rozmawiać o piwie, a jeśli tak to w jaki sposób i kiedy. Czy rozmawiający o piwie w później rozbitym Tupolewie, mieli świadomość tego, że za jakiś czas ich samolot się rozbije i z tego powodu ich rozmowy o piwie są nie na miejscu? Jaki był związek rozmów o piwie z decyzjami podejmowanymi przez pilotów i wieżę kontrolną? Czy wieża kontrolna miała świadomość rozmów o piwie toczonych na pokładzie samolotu?

To tylko kilka moich pytań jakie pojawiły się po oświeceniu mnie przez RMF sp. z o.o. (tu chyba szczególnie trzeba jednak podkreślić – Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością) wynikami ich własnego dziennikarskiego śledztwa. Doprawdy jednak żałuję, że RMF nie otrzymał uprawnień prokuratorskich, a redaktor Konrad Piasecki nie może przywdziać togi z czerwonymi wypustkami, po co nam przecież płacić na utrzymanie Prokuratur, Sądów skoro wszystko nam wyjaśnią mili dziennikarze z radiowej stacji. Z ograniczoną odpowiedzialnością, a może nawet i bez żadnej odpowiedzialności. 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka