Grudeq Grudeq
1127
BLOG

Ludzie z długopisami i ludzie z karabinami

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 45

Europa w swej długiej historii nie jeden raz wojowała z Państwem Islamskim. Raz stronę brała Europa, raz Państwo Islamskie. Wspomnieć można o Krucjatach, o bojach Węgrów z Turkami, czy też o bojach egipsko-brytyjskich z Państwem Mahdiego. Równie długa jest historia europejskiej satyry, gdzie zawsze jakiekolwiek zdarzenie polityczne starano się nadać odpowiedni charakter humorystyczny. Czasem tylko ze zwykłej potrzeby ludzkiego śmiechu i po dostrzeżeniu humoreski w tak poważnym zdarzeniu jakim zawsze była wielka polityka. Częstokroć jednak bardziej z potrzeby odpowiedniego propagandowego ustawienia sprawy. Jednakże nie słychać było w tych czasach aby czyniono sobie z rysowników czy inszych satyryków ofiar ataków terrorystycznych, zwłaszcza gdy za cel tacy rysownicy deklarowali sobie coś tak zdaje się niewinnego jak uśmiech na twarzy człowieka. I przyczyny tego dostrzegałbym w tym, że jak cała Europa ówczas szeroka w prawie każdym kodeksie karnym były przepisy zaczynające się: „Kto publicznie Bogu bluźni”.
         Francuzi stojący w postawie „na baczność” i trzymający w wyciągniętych dłoniach długopisy Bogu co prawda nie bluźnią. Jednakże bluźnią chociażby podstawowym zasadom realnej polityki. Karykatura jest bronią słabych. W czasie okupacji rysowaliśmy symbole żółwia i kotwicy ale to była broń słabych, bo w starciu militarnym po pobiciu nas w kampanii wrześniowej nie mieliśmy żadnych szans. Pomimo całego bogactwa Europy stać ją jedynie na wyciągnięcie długopisów i nową falę bardziej lub mniej udanych karykatury. Karykatury te terrorystów nie zatrzymają, a tylko upewnią ich, że to co robią jest dobre, a europejczycy są kontynentem zdegenerowanym.
           Ponieważ nie słyszę aby Francuzi, Europejczycy masowo protestowali gdy słyszy się o ofiarach walk w Doniecku, Ługańsku czy Mariupolu, to nie widzę żadnych przyczyn dla których my z powodu zamachów w Paryżu powinniśmy wpadać w jakąś falę histerii. To tak jakby przed 80 laty jakaś bojówka KPD zorganizowała napad na siedzibę NSDAP przy czym w zamachu tym zginęły żony i dzieci funkcjonariuszy hitlerowskiej partii.. Chciałbym napisać, że to nie nasza wojna i powiedzieć tak jak Premier Kopacz, że to paryskie zdarzenie nie ma żadnego wpływu na bezpieczeństwo Polski. Niestety tak nie jest.
          Kiedy w stosunkach międzynarodowych ruszy się jedna cegiełka, to efekt może zaistnieć gdzieś bardzo daleko od tej cegiełki. Wspólny front państw policyjnych: Stanów Zjednoczonych, Rosji, Wielkiej Brytanii i Francji przeciwko światowemu terroryzmowi, do którego zostaną wrzuceni prócz islamistów także Ukraińcy, a to oznacza że Rosjanie znów zbliża się do naszych granic i powezmą sobie rewanż za te nasze wszystkie gadki o wsparciu walki Ukraińców. Przy czym postawa naszego Rządu „jako kobieta, w chwili niepokoju, biorę dzieci i zamykam się w domu” nie daje nam żadnych szans w tym starciu.
            Tłumaczenie, iż atak w Paryżu na Charliego jest atakiem na wolność słowa jest oszustwem. Wolność słowa jest tu tylko parawanikiem za którym nie ma nic wartościowego dla ludzkości, za które warto płacić jakąkolwiek cenę, zwłaszcza cenę życia. Prócz wolności słowa jest także takie coś jak kultura i szacunek dla drugiej osoby. Takiej kultury i szacunku dla drugiej osoby rysownicy Charliego nie posiadali. Co prawda ludzie wyszli z długopisami ale już sfinansowanie numeru wzięła na siebie Rzeczpospolita Francuska. Zdaje się, że to będzie wszystko na co Europę stać w tej wojnie. Zatem my musimy liczyć tylko na siebie. 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka