Grudeq Grudeq
589
BLOG

Znajomość realiów, czyli jak uwalić lustrację

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 15

 Niechaj, kogo wiek zamroczy,

Chyląc ku ziemi poradlone czoło,

Takie widzi świata koło,

Jakie tępymi zakreśla oczy.

 

Gdyby ktoś przyjechał do Polski z zagranicy i musiał zmierzyć się z tematem lustracji. W skrócie opowiedziano mu o tym, że po 1945r. Polska trafiła w ręce Rosjan i sprzymierzonych z nimi Polskich komunistów. Komuniści wprowadzili rządy totalitarne i poprzez zorganizowane w sposób perfekcyjny inwigilowali swoich mieszkańców, zmuszając ich do donoszenia na siebie i innych mniej chwalebnych rzeczy. System ten dzięki wielkiemu sprzeciwowi Polaków oraz pomocy kilku wybitnych osób padł w roku 1989. Nasz obcokrajowiec powinien do tego momentu wszystko zrozumieć. Problem zacznie się z tłumaczeniem, co stało się po roku 1989: „Pomimo tego, że odzyskaliśmy wolność w 1989 roku, to tak właściwie jej nie odzyskaliśmy. Pomimo, że mamy Instytut Pamięci Narodowej, mieliśmy Rzecznika Interesu Publicznego. Było kilka uchwał lustracyjnych Sejmu, w tym ta jedna, szczególna z 1992r. to ta de facto lustracji nie przeprowadzono”. Nasz obcokrajowiec może zapytać, czy mamy jakieś indywidualnie przeprowadzone lustracje. Opowiemy, że tajemnicą poliszynela jest, że Wałęsa był agentem „Bolkiem” jednak oficjalna lustracja tego nie wykazała, bo zaginęły dokumenty, (Obcokrajowiec zapewne zdziwi się, że jak to Wałęsa). Powiemy, że np. Kiszczak i Jaruzelski stali za tym wszystkim, jednak względem nic toczące się procesy nic nie wskórały. Powiemy, że np. Boni był oficjalnie TW, ale że przyznał się i w nagrodę został wybrany do Europarlamentu. I tak na końcu właściwie wyjdzie nam, że jedynym skutecznym przykładem lustracji okazał się prof. Kieżun. Myślę, że jeżeli na zachodzie mówią, że w ogóle nie rozumieją o co chodzi Polakom, to mogą być w tym przekonaniu usprawiedliwieni.
        Jestem człowiekiem urodzonym w roku 1982r. i chyba tylko dzięki smykałce do historii, rozróżniam w Polsce Ludowej okres Stalinowski, od Gomułki, wczesnego Gierka od późniejszego, a Jaruzelskiego z roku 1981 od Jaruzelskiego z roku 1970. Ruch „Solidarności” jest dla mnie wydarzeniem historycznym takim samym jak Powstanie Styczniowe. Jeżeli już popieram się jakimś bezpośrednimi świadkami, to wspomnieniami mojego Taty, który nosił znaczek Solidarności i coś tam działał. U niego w zakładzie pracy szefem Solidarności został tokarz, i jak to Tata mówi, człowiek ów nie widział świata poza tokarką i uważał, że tokarze są najbardziej poszkodowanymi ofiarami systemu i trzeba tą największą zbrodnię systemu wreszcie naprawić, przy czym zupełnie zapominał o innych pracownikach. Poznałem ostatnio też działacza Solidarności, internowanego, zmuszonego do emigracji do Stanów Zjednoczonych. Miły ten człowiek opowiadając o Solidarności z kolei, zwraca uwagę, jakie to wódczane imprezy były w miejscowym komitecie interwencyjnym Solidarności, jak to Solidarność od samego początku była dość skutecznie inwigilowana, no i o tym jak to żona działacza Solidarności miała romans z oficerem Milicji i tak to przez alkowę krążyły sobie informacje pomiędzy obiema stronami. Ot jak w życiu.
         Zbierając sobie to wszystko w jakiś sensowny obraz. Nie lubię komunizmu i komunistów, ale wierzę w to że byli „porządni” komuniści. Tacy o których mama mówiła, że miała takiego kierownika w pracy, który dbał o to aby prawo pracy było przestrzegane i był w 100% uczciwy i sprawiedliwy, co oznacza że umiał przyznać się do własnego błędu i nie kłamał. Człowiek ten tylko po prostu omijał kościół i na wycieczkach zakładowych nigdy nie wchodził do zwiedzanego kościoła. Tata z kolei opowiadał, że jeżeli na ulicy nie świeciły latarnie albo coś działało nie tak, to dzwonił się od razu do KW PZPR i rzecz była dość szybko naprawiana.
         Dostęp do akt IPN, a dokładnie do ich kopii bezpośredni miałem tylko raz. Chodziło o dość patriotycznego działacza, który to stworzył w latach 70/80 tych bardzo patriotyczną organizację i z racji wysokich standardów patriotycznych dość nieliczną i właściwie nieznaczącą. Działacz ten (już niestety śp) sprawiał wrażenie poczciwego człowieka, lecz na pewno z dużym odchyłem – w swojej oficjalnej CV-ce 2 tygodniowy kurs prawa pracy uznał za podstawę do samookreślenia się jako specjalistę w zakresie prawa pracy. W latach 80-tych był on inwigilowany przez SB, ale bez większych konsekwencji – nie był internowany. Zabroniono mu wyjazdu do Francji, na zaproszenie emigracyjnej organizacji patriotycznej, bo jak w utajnionej decyzji WUSW uzasadniono „za szkalowanie ustroju PRL”, ale chodziło chyba tylko o zwykłą ludzką złośliwość. Sprawę tego działacza prowadziło 13 oficerów – z mojej oceny, przez to że w działalności tego człowieka nie było żadnego zagrożenia dla PRL, ale z drugiej strony oficerowie zawsze mogli się wykazać, że nad czymś tam pracują. Dla naszego działacza tych jednak 13 oficerów było dowodem jak skomplikowana i trudna operacyjne dla SB była jego sprawa, że aż 13 oficerów musiało się nad nią trudzić. Myślę, że można by z tego człowieka zrobić zarówno bohatera opozycji jak i tajnego współpracownika jak i równie dobrze stukniętego wariata. A dla mnie to po prostu był człowiek wciągnięty w wielką maszynę.
            Przypomina mi się serial „Nietykalni” o agentach Nessa walczących z Al. Capone. Był tam jeden odcinek, gdy Ness zawarł z Capone rozejm, polegający na wspólnym szukaniu pedofila. Nie wiem czy to był wymysł serialowy czy faktycznie takie zdarzenie miało ówczas miejsce, ale wierzę że na pewno w historii były takie momenty, że chociaż na moment dwie strony zaprzysięgłego sporu potrafiły nagle pomiędzy sobą współpracować, ze wzajemnym poszanowaniem w celu realizacji jakiegoś wyższego celu. Czy gdybym gdzieś, kiedyś zawarł taki układ z komunistami czy POwcami, to z automatu stałbym się wrogiem wolności i tych wszystkich ideałów, które są mi bliskie?
            Chyba wyrosłem już z ideologii. Ideologiem chyba byłem kiedy zaczynałem prowadzić ten blog… ale człowiek dorasta, uczy się i nagle zaczyna dostrzegać że za każdą ideologią stoi człowiek. Człowiek ze wszystkimi swoimi zaletami i słabostkami. Można oczywiście wojować z ideologią. Tylko że walczymy z komunizmem, postkomunizmem od 25 lat, odkąd lat miałem 7 i tak właściwie my jesteśmy ciągle tu, a komunizm/postkomunizm/liberalizm/III RP (czy jakkolwiek to nazwać) jak ma się dobrze, tak nawet ma się coraz lepiej. I takie są realia Polski.
           Dzisiaj na interii czytam, że eksperci uważają, że produkcję rolniczą trzeba opodatkować podatkiem dochodowym, bo rolnicy oddają Państwu tylko 2% swoich dochodów, a inne branże po 15-20%. Dla mnie w takim momencie jest drugorzędną sprawą, czy ci eksperci co to wymyślili, są synami solidaruchów czy komuchów, czy byli zlustrowani czy nie byli zlustrowani, z nimi podjąć trzeba realną polemikę tu i teraz.
          Na salonie pod notką u Zebe imć Cedzidło zauważa, że górnicy aby produkcja węgla była opłacalna powinni zarabiać po 860zł i zupełnie przy tym pomija cła, ochronę własnego rynku przed rynkami zagranicznymi, koszty wydobycia poukrywane u różnych pośredników. Nie on wie, że zapaść górnictwa to wina Górnika. I mnie w tym momencie znów nie obchodzi czy Cedzidło jest zlustrowany czy nie zlustrowany, czy był po tej czy tamtej stronie. Pewnie, że wyjaśnienie tego może nam wytłumaczyć takie a nie inne poglądy, tylko jak już je wyjaśnimy, to on te poglądy zmieni. Czy jak zlustrujemy wszystkich i wszystko, to Ukraina będzie kupować od nas węgiel, a nie brać go od Rosjan i z Południowej Afryki?
          Przypatruję się w ostatnim czasie bardziej uważnie działaczom swojej ulubionej partii. Są to działacze niższego szczebla i wcale a wcale nie mam pozytywnych refleksji. To znaczy patriotyzm i szlachetność to są ważne cechy, ale prócz nich trzeba mieć jakąś wiedzę o funkcjonowaniu Państwa. Założenie, że wystarczy robić inaczej albo lepiej niż PO, to jest słabe założenie. Założenie, że jak nasi ludzie zastąpi ich ludzi, to będzie lepiej, jest może o tyle racjonalne jeżeli chodzi o to żeby nam było lepiej, ale ponoć chodzi tu o całą Polskę. Większość tych osób jest gorącymi zwolennikami lustracji i w jej przeprowadzeniu upatruje sukcesu w przyszłości i w jej braku widzi przyczyny klęski przeszłości i teraźniejszości. Lustrację przeprowadzili by według swoich zapewnień w sposób uczciwy, sprawiedliwy, konsekwentny i szybki. Ja im trochę nie wierzę, bo wiem że dla części z nich zostałem rosyjskim szpiegiem, gdy kiedyś przy zwykłej pogawędce zażartowałem, że gdyby Rosjanie obecnie weszli do Polski, to nie widzę przyczyn dla których miałbym bronić Polski przed nimi własnym życiem i mieniem (którego zresztą nie posiadam). Mili ci ludzie nie odebrali tego jako żartu czy takiej mojej intelektualnej prowokacji, tylko następnego dnia przestrzegali szeregi mojej ulubionej partii, że nawet nasze szeregi są infiltrowane przez Rosjan i ludzi małej wiary.
           Tak. Polska to wielki projekt. Autorem uchwały lustracyjnej był człowiek jawnie powiązany z tajnymi służbami. Przy okazji tej uchwały udało się obalić Rząd który akurat był w stanie przeprowadzić najstaranniej lustrację i w najlepszym momencie. Każdy zryw lustracyjny kończy się tym, że kanalią i agentem okazuje się ktoś akurat najmniej winny. Ale my tą lustrację będziemy jako Polska prawica prowadzili do końca. Nawet jeśli rosyjskie czołgi będą na wysokości Ciechanowa i Warszawa będzie już ewakuowała się autostradą na nowe Zaleszczyki, to prawdziwi prawicowi patrioci wtedy odtworzą archiwa i dokonają aktu sprawiedliwości dziejowej. Lustrować. Za każdą cenę. Na pohybel Michnikowi i spółce!
           Nie jestem przeciwnikiem lustracji. Nie jestem przeciwnikiem sprawiedliwości. Tylko jak można popierać lustrację, której ofiarą pada prof. Kieżun, a nie pada Boni czy Wałęsa?
           W artykule dr Cenckiewicza i red. Woyciechowskiego jest fragment, iż prof. Kieżuń doniósł SB-kom, że ma podejrzenia iż ktoś z koleżeństwa szkolnego dostarcza jego synowi narkotyków. Sprawa została przez SB przekazana Milicji i Milicja wytypowała ósemkę. Proponuje aby redaktorzy „Do Rzeczy” odnaleźli tą ósemkę i przedstawili jako ofiary donosu TW „Tamiza”. Przedstawili jako ofiary współpracy pana profesora z SBecją. Aby wyjaśnili, że oni cały czas marzyli o wolnej Polsce, a jeżeli już nawet i były jakieś narkotyki, to tylko jako ucieczka przed szarą i smutną realnością komunistycznej Polski, bo oni cały czas chcieli walczyć o wolność. Naszą i waszą. A prof. swoimi donosami wszystko zepsuł. Może to wreszcie skompromituje lustrację i zajmiemy się dzisiejszymi problemami Polski, a nie udowadnianiem tego co by było gdyby było.
        A jeżeli ktoś powie: Panie Grudeq, ale to przecież tylko i wyłącznie Pana wymysły i czucia, a nie realne życie i polityka, zbadane i tylekroć przez wybitnych znawców przebadane we wprost niezliczonych kwerendach IPN. Pozwalam sobie znów na sięgnięcie po Mickiewicza. W końcu nie wydaje mi się aby kiedykolwiek ulice Mickiewicza zostały zastąpione przez ulice Cenckiewicza czy Wszołka (chociażby zlustrowali oni całą Polskę i jeszcze pół b. NRD):

 

"Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie -

A gawiedź wierzy głęboko;

Czucie i wiara silniej mówi do mnie

Niż mędrca szkiełko i oko.

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka