Grudeq Grudeq
2538
BLOG

Chcę polityków a nie misiów do fotografowania

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 69

Zdarzyło mi się ostatnio zagaić rozmowę z dość często występującym telewizyjnie Posłem z partii z którą otwarcie i uczciwie sympatyzuję. Zapytałem się o to, iż czemu kiedy występuje w mediach, a dziennikarz prowadzący wywiad ewidentnie bredzi, nie ma pojęcia o co pyta, czemu ten polityk tego dziennikarzowi nie powie, czemu nawet grzecznie nie zapyta: panie redaktorze, czy pan wie o czym mówi?

 

Rzeczony polityk odpowiedział mi, że oni są tak szkoleni i na szkoleniach im się mówi, że w czasie wywiadu dziennikarza z politykiem opinia publiczna/społeczeństwo jest zawsze po stronie dziennikarza i polityk zarzucający niewiedzę dziennikarzowi zarzucałby niewiedzę społeczeństwu. Ze zdziwienia uniosłem lekko brew i rzuciłem: Panie! Kto was szkoli? Proszę wziąć pod uwagę, że ja osobiście ilekroć oglądam telewizję, to moje serce i umysł jest po stronie polityka a nie przesłuchującego dziennikarza i chętnie, bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polityk wgniata w ziemię dziennikarza za jego niewiedzę i dyletanctwo.

 

Szykowałem sobie dalszy ciąg argumentów, ale w tym momencie jakaś pani z Koła Gospodyń Wiejskich lub też pan z koła łowieckiego nr 274 w sposób bardzo miły i uprzejmy przeprosił nas i powiedział, że musi porwać pana Posła do niezbędnej i koniecznej fotografii ze spotkania. No i na tym moja konwersacja z Posłem na Sejm Rzeczypospolitej się urwała i nie doczekała się końca.

 

Nie zdążyłem wiec zapytać się, kogo pan Poseł uważa za lepiej umocowanego do reprezentowania głosu społeczeństwa: dziennikarza, który jest pracownikiem stacji czy gazety i reprezentuję linię programową tej stacji lub gazety, często zależnej przede wszystkim od kaprysu właściciela, czy też siebie jako posła, wybranego przez iluś tam wyborców w swoim okręgu, reprezentanta partii, na którą w skali kraju oddano kilka milionów głosów?

 

Oczywiście, jeżeli te szkolenia prowadził jakiś dziennikarz, to nie jest dziwnym, że walcząc o dobre imię swojego gniazda (no i rzecz jasna o pieniądze dla siebie) wmawiał, że to właśnie dziennikarz to opinia społeczeństwa, jego słuch i oko. Ja bym się z tym nawet zgodził, ale gdyby istniała jakakolwiek możliwość weryfikowania wiedzy i jakości pracy dziennikarza, chociażby w postaci przymusu zdania egzaminu państwowego z wiedzy o świecie, o Polsce, znajomości prawa i prawideł życia społecznego, z historii myśli politycznej plus oczywiście jakiś egzamin z wiedzy techniczno – praktycznej, czyli z dykcji, z umiejętności redagowania literackiego tekstów. Ale jak doskonale wiemy takich egzaminów nie ma. Dziennikarzem w Rzeczypospolitej może zostać każdy, i dlatego największym pogromcą medialnym polityków jest kobiecina po zootechnice, której jedynym atrybutem jest różnorodność obuwnicza na organach lokomocji.

 

Wolałbym jednakże aby to polityk był pewny swoich racji i swojego społecznego umocowania. Żeby wiedział, że jednak to głosy wyborcze są weryfikacją jego umiejętności i pracy politycznej i dają mu one zdecydowanie lepszy mandat do reprezentowania społeczeństwa niż chociażby 10 superwiktorów. Doprawdy apeluję do polityków aby zmienili prowadzących swoje szkolenia medialne i uwierzyli sami w swoją misję i swoje możliwości. I nie bali się zarzucić dziennikarzowi niewiedzy i nieznajomości tematu sprawy, bo to tylko wyjdzie wszystkim na korzyść. Ja nie będę wreszcie zarzucany idiotycznymi dyskusjami o „faktach medialnych”. Polityk będzie odpowiadał za to co jest istotą polityk, a dziennikarz, zwłaszcza jeżeli będzie mu zależeć na uczciwym i rzetelnym wykonywaniu, to po prostu się weźmie za siebie i się douczy.

 

I pewnie o tym mile mógłbym sobie z posłem porozmawiać. Dodać w niego otuchy, że naprawdę brednią jest to, że to dziennikarz reprezentuje społeczeństwo a nie on, gdyby nie to zdarzenie fotograficzne. Rozumiem, że dla wielu ludzi kolekcjonowania talizmanów w postaci fotek ze politykami jest ważne. Ale to hobby miało swoje uzasadnienie w dawnych czasach, kiedy klisza liczyła 24 albo 36 zdjęć i się po prostu szanowało robienie zdjęć i robiło zdjęcia naprawdę istotne. W czasach gdy ludzie strzelają sobie po 150 fotek z jednego dnia wakacji, czy z jednego spotkania, a następnie zmuszają ludzi do oglądania tych fotek z zachowaniem po stronie widza nieustającej ciekawości, hobby to jednak staje się przeszkodą chociażby w wykonywaniu mandatu. Poseł to jest polityk, a nie Miś do fotografowania. Polityk ma myśleć, słuchać, rozmawiać, przemawiać i prowadzić sprawy państwowe z najlepszą starannością, wiedzą i dokładnością w kierunku który przynosi obywatelom szczęście, wolność i dobrostan. Polityk ma zdobywać wiedzę i to przez cały czas swojej pracy, a nie ma zdobywać miana najbardziej ofotografowanego człowieka. Polityka to nie jest celebryzm, bo przez ten celebryzm właśnie polityk jest potem ustawiony niekorzystnie względem dziennikarza.

 

 

Panowie i Panie Posłowie! Uwierzcie w siebie i swoją misję. A jeśli już bardzo chcecie służyć społeczeństwo fotografowaniem, to po prostu najmijcie sobie sobowtórów do takiej pracy, a sami zajmijcie się służbą Rzeczypospolitej. Nie jesteście Misiami z Krupówek. Jesteście posłami na Sejm Rzeczypospolitej. 

 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka