Grudeq Grudeq
1362
BLOG

Jak rozmawiać? Nie rozmawiać!

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 21

 Przy okazji debiutu książki o dzisiejszych czołowych mainstreamowych dziennikarzach Rzeczypospolitej o wdzięcznym tytule „Resortowe dzieci” doszło do bardzo poważnego nieporozumienia. A właściwie nieporozumień trzech.

 

Pierwsze nieporozumienie, to dramatyczne pytanie pani redaktor Jankowskiej: jak rozmawiać z dziennikarzami, bohaterami tej książki po jej ukazaniu. Pytanie o tyleż dziwne, że np. ja z redaktorem Lisem nie mam ochoty rozmawiać o czymkolwiek od czasów jego przesłuchań polityków PIS, w szczególności Premiera Kaczyńskiego, odbywanych pod zacnym tytułem „Co z tą Polską?”. Tak samo nie chcę rozmawiać z red. Olejnik, która bardziej  nadawałaby się do rozmowy z Alem Bundym o butach, niż do rozmowy z kimkolwiek kto ma orientację o zagadnieniach polityki. Wreszcie o czym można rozmawiać z red. Żakowskim, który w polityce widzi tylko zły PiS, i wszystko co dobre co walczy z PiSem? Czy też z red. Kraśko, któremu się zdaje że jak będziemy optymistami i ładnie się uśmiechać to od tego nasza rzeczywistość stanie się piękniejsza.

 

Nieporozumienie drugie polega na przyjęciu, iż ta moja niechęć do w/w dziennikarzy bierze się z tego, że ja ich obarczam winą za urodzenie, za pochodzenie, za to że są „resortowymi dziećmi”. Otóż nie bardzo. Nawet po prawej stronie jesteśmy na tyle rozsądni, że nikt z nas nie będzie winił dzieci za winy rodziców czy też innych krewnych. Toć byłoby wielką niesprawiedliwością, gdybyśmy my ich pociągali do takiej odpowiedzialności. Moja niechęć do dziennikarzy mainstreamowych wynika z rzeczy powyżej wyłuszczonych, a więc z tego że są oni słabo do pracy dziennikarskiej przygotowani. Ich warsztat nie wychodzi dalej poza personalia i umiejętność dokopania nielubianemu politykowi, a wychwalenie wbrew oczywistościom lubianych polityków. Zrozumienie świata kończy się dla nich na złej komunie, chociaż mającej jakiejś tam plusy (rozchodzi się jednak o to aby plusy nie przesłoniły minusów), i na dobrej zmianie 1989 roku. W historii nie potrafią sięgnąć dalej niż do 1939 roku. Zaś zrozumienie stosunków międzynarodowych i gospodarczych nie wychodzi poza stwierdzenie, że teraz jest Unia Europejska i ona daje pieniądze, które są do wywalczenia i tylko trzeba trzymać się Unii to będzie dobrze. I to jest jedyny powód, dla którego nie mogę docenić i w odpowiedni sposób szanować ich pracy.

 

Wreszcie nieporozumienie trzecie. To jakieś iluzoryczne nadzieje po naszej stronie, że oto wreszcie wydając książkę, której trudno zarzucić jakąś wielką odkrywczość, i która jest li tylko zebraniem w jednym miejscu powszechnie wcześniej, i gdy książka ta dotrze do szerokich kół społeczeństwa, obywatele książkę tą przeczytają, to przestaną słuchać „reżimowych” dziennikarzy a ci jak za dotknięciem czarodziejskiej różki znikną. Nie bardzo w to wierzę, nie bardzo to widzę, a cel jaki mamy przed sobą jest cały czas długą drogą.

 

Zblatowanie czy też koleżeńskość jakie istnieje pomiędzy częścią „naszych dziennikarzy” i „dziennikarzy reżimowych”, które po raz kolejny ujawnia świadomie lub nie red. Jankowska, będzie zawsze utrudniać przeprowadzenie jakiejś lustracji środowiska dziennikarskiego, i miast lustracji trzeba się po prostu od tych ludzi odgrodzić. Nie rozmawiać z nimi, póki jedyne co mogą powiedzieć o Kaczyński, to fakt że nie ma konta. Nie wdawać się w polemiki, jeżeli w próbie wyjaśnienia Smoleńska widzą oni wyłącznie Sektę. Nie rozmawiać, bo rozmowa która nie jest uczciwie prowadzona po dwóch stronach nie jest dyskusją jakiej Polska potrzebuje. Nie rozmawiać, bo ani oni nas nie przekonają do swoich argumentów, ani my ich do argumentów naszych.

 

Oczywiście przestrzegam przed dosłownym rozumieniem tegoż apelu. Bo nie można proponowanego bojkotu utożsamiać z chamstwem. Nie odkłonienie się kłaniającemu Żakowskiemu, nie podanie szklanki wody proszącemu o nią red. Lisowi, wyzywanie red. Olejnik nie są przykładami bohaterstwa, ani konsekwentnego nieprzejednania. Są zdecydowanie przykładami chamstwa, które nam po prostu nie przystoi. Są też przede wszystkim bardzo nieskuteczne. O wiele skutecznymi narzędziami jest zaprzestanie polemizowania z w/w. Nie oglądanie i nie kupowanie ich gazet. Nie zapraszanie ich do „naszych stacji”, przy czym trzeba liczyć się ze wzajemnością z ich strony. Nie przekonywanie ich, nie namawianie do zmiany drogi. Oczywiście znów to nie chodzi o to, żeby nie wiedzieć co po tamtej stronie się dzieje, tylko czyż jeżeli jedno Państwo szpieguje drugie, to się o tym na wszystkie strony chwali?

 

Jeżeli ktoś powie, że na tym stracimy, bo nie będzie swobodnej wymiany myśli, odpowiem:  wydaje mi się, że po naszej stronie można znaleźć tyle różnych stanowisk i poglądów, że starczy na niejedną polemikę. Druga sprawa, to odejdźmy od standardów proponowanych przez teraźniejsze dziennikarstwo, a polegającym na jak najszybszym mieleniu informacji i mieleniu tej samej informacji przez dłuższy czas, komentowaniu na świeżo. Dajmy sobie czas na jakąś spokojniejszą refleksję, umiejmy na sprawy spojrzeć z perspektywy. Tak żeby nasza myśl była na tyle wypracowana aby swoją siła przekonywała nie przekonanych do nas. Przy szczupłości naszych zasobów kadrowych nie ma innej drogi jak postawić na jakość.

 

http://janinajankowska.salon24.pl/556305,jak-rozmawiac

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka