Grudeq Grudeq
8257
BLOG

O zmarłych nic.. nic prawdziwego

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 153

 

Świętej już pamięci Wisława Szymborska w latach 50-tych, w okresie stalinizmu, pisała wiersze o Józefie Stalinie i Włodzimierzu Leninie oraz podpisała list krytykujący księży oskarżonych przez ówczesne władze o szpiegostwo na rzecz USA w tzw. procesie kurii krakowskiej. I tylko tyle. I tylko tyle wystarczy aby wzbudzić wściekłość obrońców dobrego imienia zmarłej poetki. Tudzież aby zaczęto szlachetnej maksymie „De mortuis nihil nisi bene” nadawać cenzorskie zapędy. A przecież to jest tylko zwykła, prosta prawda, niezmanipulowana, w której nie ma żadnej oceny, czy to zachowania poetki było dobre czy było złe.
 
Oczywiście mi się wydaje, że było to zachowanie złe – bo znam ludzi – Lechoń, Wierzyński, Hemar którzy nie pisali wierszy o Stalinie i ponosili tego dość znaczne konsekwencje. Lecz przede wszystkim teraz nie ma już możliwości aby osobiście zapytać poetkę, co ona o tych wierszach i swoich czynach sądzi, jak je ocenia. Teraz jest to już tylko przedmiotem Sądu Najwyższej, Boskiej, Instancji.
 
Nawet jeśli udałoby się uzyskać potwierdzenie przez samą autorkę, tego że te wiersze były złe, że ten list na księży był złem, to przecież i tak nie pozbawi to wierszy poetki najwyższego kunsztu literackiego, nie odbierze jej nagrody Nobla, ani nie wykreśli z listy największych poetów. Nikt przecież Woltera nie wykreślił z listy filozofów za Semiramidę Północy w osobie Katarzyny II. Kilka dni temu znakomitą notatkę o Carlu Orffie popełnił Waldburg http://waldburg.salon24.pl/386411,carl-orff-geniusz-i-oportunizm i tu też, czy ktoś Orffa albo von Karajana pozbawi talentu za romans z nazizmem? Tylko po co w życiorys wstawiać białe plamy i potem zakrzykiwać je niegodziwością drugiej strony? Przecież to prędzej, czy później wyjdzie.
 
Znaczenie „O zmarłych tylko dobrze” nie polega na automatycznym nadaniu dobra wszystkim czynom zmarłego, ani na cenzurowaniu jego życiorysu. To jest tylko norma grzecznościowa mającą uszanować ból i żałobę po zmarłym. Niedobrze, że w naszej debacie nadaje jej się rolę plastra na usta. Jeżeli zmarły przeprosił i odpokutował za swoje grzechy i błędy – wtedy jak najbardziej tym gorliwcom, domagającym się wciąż i wciąż, zwłaszcza że nie oni to muszą czynić, posypywania głowy popiołem i nie zauważającym pokuty i przeprosi, wtedy należy ich uspokoić powagą łacińskiego „De mortuis…”
 
Akapit powyższych rozważań bierze w łeb, kiedy zmarły swojej głowy popiołem nie posypał. Nie godzi się wtedy latać z plastrem „O zmarłym tylko dobrze”… bo kiedyś tenże zmarły o innych zmarłych „szpiedzy amerykańskiego imperializmu”; „przedstawiciele faszystowsko-sanacyjnej kliki”.. Nie da się zamknąć ust tym, którzy skazali się na niebyt – nie napisali wiersza o Stalinie, złamali swoje kariery… a teraz mają po raz kolejny ponosić porażkę swojego wyboru, widząc jak ten wiersz o Stalinie utorował komuś sławę.
 
Całe rozważania biorą w łeb, kiedy wychodzi na to, że spieramy się tu tylko o słowa, już bardzo dawno przekreślone przez historię. Ale jednak. Te wiersze i ten list na księży kurii krakowskiej musiały skutkować w wolnej i niepodległej Polsce napisaniem aktu oskarżenia. Aktu nigdy nie ogłoszonego i nigdy nie wypowiedzianego. Ale istniejącego. Dla poszanowania pamięci tych, którzy wtedy odmówili. I tak łatwo można było stać się adwokatem poetki i obronić ją. Wystarczyłoby jej jedno: „Przepraszam, ale wtedy zbłądziłam”. Talent doprowadziłby do uniewinnienia. A tak pozostaną nam na zawsze niewypowiedziane akty oskarżenia i nie wygłoszone mowy obrończe. A może to są nieodłączne konsekwencje wielkich talentów?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka