Grudeq Grudeq
655
BLOG

Dlaczego Unia nie będzie Stanami Zjednoczonymi

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 21

 

Zanim zacznę bronić swojej tezy, chciałbym raz jeszcze zaznaczyć, że życie jest nieprzewidywalne. Zazwyczaj pewne jest tylko to co było wczoraj i dzieje się dziś, natomiast co do jutra – to ja nigdy nic nie wiem, mogę mieć jedynie nadzieję, że będzie tak. Całkiem też możliwym więc jest, że doczekamy się dnia kiedy Europa zostanie Stanami Zjednoczonymi, choć ja postaram się podać argumenty za tym, że będzie to pieruńsko ciężkie.
 
Najciekawsze jest znowuż to, że nagle osoby, które zazwyczaj zakochane było w Europie i europejskości, naglę ślą w świat peany na cześć wspaniałości Stanów Zjednoczonych i tym, że jak Europa nie stanie się Stanami Zjednoczonymi to zginie, przepadnie. Dotychczas mieliśmy robić wszystko aby właśnie nie być Stanami Zjednoczonymi i to miało sprawić, że nie zginiemy i nie przepadniemy, a nawet podejmiemy z nimi rywalizację. Cóż czasy się zmieniły.
 
Jeszcze ciekawsze jest to, że nagle wszyscy zapadli w afekt centralizacyjny. Tylko scentralizowanie decyzji w Europie na poziomie Brukselsko-Berlińskim ma nam zapewnić bezpieczeństwo. Teraz wiem na czym polegała polityka Unii decentralizowania państw poprzez przekazywanie jak najwięcej zadań i kompetencji do samorządów (regionów, województw etc). Ano właśnie po to żeby decentralizując państwa, można było łatwiej centralizować na poziomie europejskim. Tak aby wszystkie decyzje zapadały na samym szczycie, a samorządy na dole, były tylko przekaźnikami wprowadzania tychże decyzji. Już bez zbędnego pośrednictwa państwowego.
 
Od czego porównanie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z Europą należałoby zacząć. Ano od mapy.
 
Europa ma trzech olbrzymich sąsiadów. Od wschodu jest to Rosja. Od południowego wschodu jest to Azja Mniejsza, a od południa jest to Afryka. Z tych trzech kierunków Europa wielokrotnie w swej historii bywała zagrożona. Z Afryki Europę poprzez Hiszpanię atakował Islam – zatrzymany pod Poitiers w 732 roku, wygnany dopiero z Europy w roku 1492. Od strony Azji Mniejszej Europa była zagrożona przez Turków do podbicia przez nich Konstantynopola aż właściwie do bitwy wiedeńskiej. Zagrożenie ze strony Rosyjskiej nad Europą wisi od czasów Wojny Północnej, a właściwie od czasu kiedy wojska Aleksandra I goniąc Napoleona wkroczyły do Paryża.
 
Stany Zjednoczone pod tym względem są znacznie bezpieczniejsze. Od wschodu są ubezpieczeni Atlantykiem, od zachodu Pacyfikiem. Kanada ze względu na swoją liczebność, nie może stanowić żadnego zagrożenia. Natomiast Meksyk na wzgląd swojego bałaganu nie może być równorzędnym rywalem dla Stanów Zjednoczonych.
 
To powoduje, że polityka europejska musi przewidywać zagrożenia z trzech kierunków, co już utrudnia prowadzenie jednolitej polityki, bo inne są zagrożenia dla Madrytu, Rzymu, Lizbony i Paryża. Inne są dla Warszawy, Helsinek, Pragi i Sztokholmu, a jeszcze inne dla Wiednia, Aten, Budapesztu. W Stanach Zjednoczonych jeżeli zjawia się jakieś niebezpieczeństwo, to zwykle jest ono ulokowane daleko od granic Stanów Zjednoczonych i jest to niebezpieczeństwo dla całego kraju i po równi zagrożony jest Waszyngton, Los Angeles, Denver, Houston i Chicago. Niebezpieczeństwo dla Warszawy nie staje się z automatu niebezpieczeństwem dla Lizbony.
 
Bliskie sąsiedztwo Europy z Afryką i Azją sprawia, że inaczej w Europie rozkładają się także akcenty handlowe. Polsce jest o wiele wygodniej handlować z Rosją, niż Hiszpanii, której z kolei wygodniej jest handlować z krajami Maghrebu czy Ameryką południową. Budapeszt będzie zainteresowany cłami na granicy z Turcją, podczas gdy Norwegia będzie pytać o cła z handlem Północno Amerykańskim. Grecja będzie rywalizować z Egiptem o turystów, podczas gdy Niemcy będą widzieli w Egipcjanach miejsce sprzedaży swoich maszyn. Polacy będą chcieli budować szlaki handlowe na wschód. Południowcy utrzymywać szlaki na morzu Śródziemnym… Włoch flotę, Polska transport drogowy.
 
W Stanach Zjednoczonych najważniejsze dla handlowców jest zaś dostarczenie towaru albo na wybrzeże zachodnie i tym samym podjęcie handlu z Azją lub Australią, albo na wybrzeże wschodnie dla handlu z Afryką lub Europą. Tory kolejowe i drogi są albo w tą albo w drugą stronę. A potem w szeroki świat. Jak Afryka rozpocznie wojnę cenową z USA, to kupiec pośle towar na wybrzeże zachodnie. Jak Chiny rozpoczną to pośle na wybrzeże wschodnie. I na zachodzie i na wschodzie tak samo się porozumie.
 
Kupiec europejski ma znacznie gorzej. Polskiemu kupcowi stokrotnie łatwiej prowadzić rozmowy handlowe z Rosjanami (kulturowo blisko) niż z kupcem z Ameryki Południowej, co oczywiście będzie pestką dla kupca hiszpańskiego, a który już będzie miał problemy z handlem z Rosją. Ponadto łatwiej jest Polakowi wysłać swoje towary na wschód, niż wysyłać do Hiszpanii. Rosjanin będzie zainteresowany Polską wódką. Kolumbijczyk - średnio.
 
Odchodząc od mapy. W Stanach Zjednoczonych stworzono naród amerykański – nikt nie pytał się skąd jesteś, tylko co potrafisz, a zresztą nawet nie ważne było co deklarowałeś że umiesz, wsiadałaś na wóz na wschodnim wybrzeżu i jeżeli dojechałeś do zachodniego, to znaczy że coś potrafiłeś, a i ty przez tą podróż stawałeś się Amerykaninem. W Europie kreuje się naród europejskie poprzez wykluczanie – chrześcijanie i konserwatyści nie mogą być europejczykami, bo są wsteczni. Arabowie i Afrykańczycy mogą być europejczykami, bo musimy w ten sposób zmyć hańbę kolonizacji. Nie masz szans na podjęcie żadnej podróży, bo na starcie możesz już zostać wykluczony, oczywiście pod płaszczykiem tego, żebyś nie wykluczał innych w przeszłości.
 
Nikt w Stanach Zjednoczonych nie wpadnie na pomysł aby ludzie z Maryland przyjechali do mormonów w Nevadzie i powiedzieli im, że żyją głupio i nie po amerykańsku i trzeba ich zamerykanizować. Tak samo nikt nie pojedzie z Pensylwanii do Teksasu i powie Teksańczykom, że mają przestać jeździć z rogami bawolimi na samochodzie, bo to nie ładne i nie humanitarne. I Teksańczyk i mormon i inteligent ze wschodniego wybrzeża są takimi samymi amerykanami. Europejczycy zaś dzielą się na prawdziwych europejczyków – najlepiej bezwyznaniowiec z sympatią dla protestantów, i na aspirujących – katolicy, narody europy środkowo-wschodniej, których trzeba stale pouczać jak mają żyć, jak pracować, jak lepiej. Niemiec, Belg, Francuz to prawdziwi europejczycy. Żyjący inaczej Grek, Polak, Bułgar czy Węgier – to nadzieja, że europejczykami się staną.
 
Stany Zjednoczone pozostawiły na poziomie federalnym tylko ogólną politykę monetarną i zagraniczną. Większość spraw życia codziennego jest regulowana na poziomie stanowym. Nikt nie kusi się o wspólne normy budowlane, handlowe, cywilnoprawne, karne dla tak zróżnicowanych miejsc jak Alaska czy Floryda, Nevada czy Illinois. W Europie chce się centralizować wszystko. Jednolite prawo karne dla krajów katolickich i protestanckich. Jednolite normy czasu pracy dla krajów północnych i południowych. Jednolite święta narodowe dla Polaków i Niemców (przecież co innego będą świętować Polacy niż Niemcy 1 września czy 11 listopada). Jednolite kierunki gospodarcze dla Finów i Włochów…
 
Mówi się teraz, że tylko wielkie państwa mają prawo przetrwać. To dlaczego w wieku XIX rozpadło się tak wielkie i różnorodne państwo jak Imperium Otomańskie, przy czym jeden z decydujących ciosów zadała koalicja małych, narodowych państw – Grecji, Bułgarii, Rumunii i Serbii. Jak to możliwe, że w tym wielkim Imperium żyło się zdecydowanie gorzej niż w malutkiej Belgii czy Szwajcarii? Przecież Imperium Otomańskie było spełnieniem wszystkich oczekiwań dzisiejszych euroentuzjastów – silna władza centralna w Stambule, wspólny rynek.. i mimo to gdzieś się wywróciło na zakręcie dziejowym. Dlaczego?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka