Grudeq Grudeq
904
BLOG

Partia Polska

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 35

 

Partii na świecie powinno być tyle ile jest państw. Te partie we własnym państwie mogą mieć co najwyżej frakcje. I tak partia amerykańska ma frakcję republikańską i frakcję demokratów. Brytyjska ma torysów i laburzystów i szczątkowych wigów. Francuzi mają gaulistów i socjalistów. Niemcy chadeków i socjaldemokratów.. i zbliżamy się do Polski, gdzie właśnie tak postawiona teoria jednopaństwopartyjności upada.
 
Rzecz jasna można upadek tej teorii o powiązaniu partii z państwem dostrzec w momencie stworzenia takiego czegoś jak Międzynarodówka Socjalistyczna, która tworzyła właśnie partię ponadnarodową. Tym razem niezależną od jednego państwa i mającą swoje frakcję we wszystkich państwach. Chociaż rok 1914 pokazał, że międzynarodowość – międzynarodowością, a jak co do czego to trzeba głosować za wojną i za atakiem na Francję (socjaliści Niemieccy) czy za wojną i obroną przed Niemcami (socjaliści Francuscy). Koniec, końców był taki, że ideę partii międzynarodowych, po powstaniu Kominternu przejęła Rosja i zorganizowała z idei międzynarodowości partię Rosji i realizowania interesów rosyjskich, przybranych jako radzieckie.
 
Więc, czy mamy takie coś jak partia Polska, dzieląca się na frakcje. Wiek XVIII, kiedy to Brytyjczycy mieli już utworzony swój system partyjny, Francuzi zaczynali się dzielić na monarchistów i rewolucjonistów, co zdominowało później ich system polityczny w wieku XIX, a i praktycznie do dziś znajdziemy ślady tego podziału. Polska w tym czasie też miała swój system partyjny. Była partia pruska, która pieniądze brała z ambasady pruskiej i była partia rosyjska, instruowana i finansowana przez Jego Ekscelencję Ambasadora Cesarzowej Wszechrusi Katarzyny II. To od razu pokazuje nam, że Rosja ekspansję swoich partii zagranicę rozpoczęła dość szybko i stworzenie Międzynarodówki było zapewne tylko twórczym rozwinięciem tego co Rosjanie nauczyli się w czas protektoratu nad Polską i następnie jej rozbioru. Czy mówiło się wtedy o, ten jest liberałem. A ten konserwatystą – wszak to przecież czas i Burka i Smitha? Może i za granicą tak się mówiło, w Polsce było się albo w partii rosyjskiej, albo w pruskiej, albo we nawet i we francuskiej. Chociaż ci wychodzili zwykle najgorzej, bo partia francuska w Polsce miała tylko oskrzydlać interesy Francji w Szwecji i Turcji.
 
Partia Polska. W wieku XVIII nie mogła powstać, bo powszechnie uważano, że ponieważ Rzeczypospolita nie ma wojska, nie prowadzi agresywnej polityki, nie ma wielkich bogactw naturalnych, a nawet jak ma to się chętnie dzieli, pozwala na swobodne przemarsze wojskom Rosyjskim, zezwala na ingerencję obcych państw w wybór swoich władz, to nikt na tą Rzeczpospolitą nie będzie napadał. A jedynym interesem Rzeczypospolitej jest obrona tego statusu. Więc gdy Francuzi z Brytyjczykami przy użyciu Indian spierali się o jakieś forty w odległej Kanadzie, i z tego powodu wybuchła wojna siedmioletnia, to Rzeczpospolita nie powinna w niej brać udziału, bo to przecież rzecz idzie o jakieś odległe forty w jeszcze odleglejszej Kanadzie, w niczym to nie narusza interesów Rzeczypospolitej. Tak samo niezauważenie przeszły wojny śląskie. Tu można akurat powołać się na naszą ignorancję, która się wyrażała tym, że przecież formalnie nic się nie zmieniło bo jak Śląsk był częścią Świętego Cesarstwa to nadal nią pozostawał, a to że Prusy się nam obwarzankiem nad Polską zagięły… oj tam oj tam.
 
Tak właściwie jedna partia polska cały czas istniała i istnieje. Partia Świętego Spokoju. Tak żeby się w nic nie angażować. Tak aby nic nie robić. Aby od nas nic nie wymagano. Nie zabierać nikomu, to i nam nikt nic nie zabierze.
 
Partii Polskiej nie było. Ktoś powie, wiek XIX i Stronnictwo Narodowe. Hm, ale czy to nie była ta partia, którą Polskę widziała jako autonomiczną część Rosji? To przecież partia, która poprzez nieuważnie Żydów za przedstawicieli kultury polskiej odbierała nam matematycznej przewagi i tym samym naszego prawa do Kresów Wschodnich. A wszak wystarczy przypomnieć postać znaną na salonie Adama Wielomskiego i myślę, że tezę o tym, że nawet partia uważana za najbardziej narodową w Polsce jest jednak częścią partii rosyjskiej.
 
Roman Dmowski odczytywany zbyt dogmatycznie, prowadzi do wniosku, że głównym wrogiem Polski są Niemcy i stąd konieczny jest sojusz z Rosją. Tylko ta myśl była pisana w konkretnej sytuacji geopolitycznej przełomu wieku XIX i XX. Jeżeli odczytamy to taktycznie, to mamy otwarcie na partię Polską. Odczytany dokładnie i dosłownie prowadzi do partii rosyjskiej. Tylko kto w Polsce lubi rozmowy o taktyce, gdzie u nas politykę zawsze ustawią się w kategoriach moralno-estetycznych, a nie wojskowo-taktycznych.
 
 
Ktoś powie ludowcy. Ale ludowcy wychowywali się w Parlamencie Austriackim i oni już na Polskę patrzyli tylko przez pryzmat Wiedeński. To znaczy my chłopi musimy być razem, bo zagrażają nam Polscy panowie i Rusińscy chłopi. Partia Polskich magnatów? Interes Polski? Oczywiście ale znów definiowany jako interes magnatów w opozycji do Rusińskich i polskich chłopów, no i rzecz jasna żydów.
 
Zazdrościć należy krajom, które mają swoje partia narodowe. I pilnują aby partie zagraniczne nie panoszyły się zbytnio. U nas wszystko na odwrót. Może dlatego Marszałek Piłsudski nie przepadał za partiami, bo one zawsze interes narodowy Polski ograniczały tylko do swojego elektoratu, przez co świadomie lub nieświadomie stawały się częściami partii zagranicznych. Nie było u nas partii nawet jak Sinn Fein, czyli partii dla wszystkich Polaków, skupionej na Polsce i na niepodległości dla Polski. Konserwatyści inaczej widzieli dojście do niepodległości. Inaczej ludowcy, i ci z Piasta i z Wyzwolenia inaczej. Jeszcze inaczej socjaliści. Czy może w końcu dziwić powiedzenie, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania?
 
 
Zazdrościć trzeba krajom, które własne mają partie i dbają aby partie zagraniczne nie panoszyły się zbytnio. U nas partia im bardziej zagraniczna tym bardziej wpływowa.
 
Rzecz to cenna i ważna, aby sprawy zawsze rozpatrywać w kontekście międzynarodowym, analizując politykę międzynarodową, grę interesów. Ale czemu u nas przeradza się to w stawianie głosu zagranicznego ponad głos krajowy? Czemu łatwiej u nas mówić o budowie drugiej Japonii, Irlandii, Barcelony.. a nie po prostu o budowie normalnej Polski?
 
I wreszcie. Jak wytłumaczyć komuś z zagranicy, że spory między Polskimi partiami, to nie są spory w obrębie jednego państwa, jednych i tych samych fundamentów politycznych. Gdzie różnice dotyczą jedynie spraw taktycznych, natomiast strategia jest klarowna i jasna. Gdzie liczy się tylko Polska. I dla niej, przez nią i wobec niej. Toć przecież marzenie ściętej głowy.  
 
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka