Grudeq Grudeq
955
BLOG

System emerytalny. Krach taktyczny czy strategiczny?

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 15

 

O reformie emerytalnej można rozmawiać na poziomie taktycznym. Kłócić się i spierać o to czy składka powinna wynosić procent 10 czy procent 15 a może nawet i w ogóle składki nie powinno być, albo może składkę należy dowalić na poziomie 50 procent zarobków. Płomiennie krytykować, że pewne grupy niesłusznie cieszą się z przywilejów czyli w tym przypadku ze zwolnień lub obniżeń składki, i należy im te przywileje zabrać, albo zabrać, albo objąć takimi przywilejami wszystkie grupy. To wszystko z pewnością jest ważne, ciekawe, i pasjonujące, tylko jedynie nie przystaje do sytuacji w jakiej się znajdujemy. Bowiem krach systemu ubezpieczeń jest na poziomie strategicznym i jego krach nie jest związany ze źle wyliczonymi stawkami, z takimi a nie innymi ulgami w systemie, ale z sytuacja w jakiej znalazła się światowa gospodarka. W takim momencie dyskutowanie na poziomie taktycznym przypomina dyskusje o tym, że kampanię wrześniową można było wygrać, gdyby lepiej ustawić nasze wojska, albo lepiej rozegrać bitwę nad Bzurą. Pewnie, że można lepiej, ale kampanię wrześniowa była przegrana na poziomie dysproporcji technicznych, ilościowych między Wojskiem Polskim a Wehrmachtem, na poziomie sojuszy militarnych i ukształtowania granic. Bitwa nad Bzurą mogła przedłużyć kampanię o dzień, dwa, tydzień lecz zasadniczo bez zmian na poziomie strategicznym z Niemcami wygrać się nie dało.
Niektórzy jednak wolą dopatrywać się krachu i rozwiązań na poziomie taktycznym. Jest to na pewno o wiele bezpieczniejsze, jeżeli się na ma wyobraźni i nie potrafi się ogarnąć filozofii działania systemu a całe zło widzi się w przywilejach mundurówki albo KRUSie. Tak więc zaczniemy nasz wykład od przypomnienia na czym polega obecny system emerytalny.
Filozofia od XIX-wiecznego wymyślenia systemu ubezpieczeń emerytalnych, rzecz jasna w dużym uproszczeniu, polega na odkładaniu przez obywateli pieniędzy do zakładu zajmującego się ubezpieczeniami, a następnie z tych pieniędzy, gdy składkowicz osiągnie wiek emerytalny, będzie miał wypłacane emerytury. Modyfikacje czy odkładamy na konto osobiste, i ewentualnie to może być później dziedziczone czy wszystko wkładamy do jednego worka i z tego worka wypłacamy tylko tym którzy wiek emerytalny osiągną to już właściwie sprawa taktyczna. Zasadniczo zakład – czyli w Polsce ZUS – działa tutaj jak rodzaj Banku Oszczędnościowego. Można tutaj rzecz jasna teraz toczyć spory czy lepiej kiedy obywatele mają pieniądze przy sobie („w skarpecie”) czy lepiej kiedy łapę nad tymi pieniędzmi trzyma państwo za pomocą ZUS. Każde z rozwiązań ma swoje zalety i wady. Ot, chociażby pieniądze w skarpecie mogą się spalić – ryzyko – albo zniknąć zaatakowane wirusem inflacji, a w ZUSie oszczędzane pieniądze dostają jednak gwarancje Państwa, które bierze na siebie ryzyko pożaru czy rewaloryzacji o wskaźnik inflacji. Z drugiej strony pieniądze ze skarpety można udanie inwestować, a pieniądze z ZUS mogą być przez państwo w jak największej zgodzie z prawem bezpowrotnie tracone. Ot c’est la vie.
Reforma emerytalna Buzka polegała na tym aby państwo zdjęło z siebie część odpowiedzialności za oszczędności całego życia swoich obywateli i podzieliło się tą odpowiedzialnością z sektorem prywatnym. Lecz mechanizm i ZUS i sektora prywatnego jest ten sam. Wkładamy do Banku, od Buzka i państwowego i prywatnego i czekamy na emeryturę. Ktoś może dodać, że polegało to znów na wyprowadzeniu pieniędzy od Polaków, tym razem jednak nie do państwa (jak to miało miejsce w PRL) i nie na zbrojenia (ten sam PRL) czy współpracę ze ZSRR (znów ten sam PRL), ale do rozmaitych biznesczłowieków ze świata całego, a co najważniejsze związanych z sektorem prywatnym.
Z tym, że tenże sektor prywatny jest nie tyle co Bankiem Oszczędnościowym ile Bankiem Inwestycyjnym. Dzięki składkom Fundusz Emerytalny gromadzi kapitał, który ma później lokować, pomnażać tak aby starczyło i na wypłaty pracownikom Funduszu jak i wypłaty przyrzeczonych emerytur. Pytanie jakiego sobie nikt nie zadawał/zadaje brzmiało/brzmi: co w sytuacji kiedy Fundusz swoje pieniądze zainwestuje w ekonomiczną wtopę. Chociażby w taki miraż, że Chińczycy wiecznie będą produkować na rzecz i na zysk firm zachodnich, samemu nie chcąc promować własnych marek. Jeżeli prognozy ile ludzkość będzie zużywać T-shirtów, telewizorów, maszynek do golenia, zabawek etc. nie zmieniły się, to zmieniła się jednak struktura producentów przez coraz większą ilość metek Made in China. A fundusze co prawda działały na podstawie prognoz, ale jednak pieniądze inwestowały w konkretne firmy, marki, bardzo rzadko wybierając te chińskie, a często nawet nie mogąc ich wybrać, ze względu na trochę inna politykę władz w Pekinie.
Reasumując ten wątek: najprawdopodobniej OFE to klęska, wracamy więc czym prędzej do ZUS. ZUS też nie do końca był tym Bankiem Oszczędnościowym, a bardziej pełnił rolę Banku Pożyczkowego dla budżetu państwa. Był także przez całe lata 90-te Bankiem Inwestycyjnym dla budowania w całej Polsce (.. tak konkretnie.. to z całej Polski!) nowych siedzib ZUS, a także zasponsorował równowartość misji Pathfindera na Marsa, czyli nasz twórczy wkład w światową informatykę o wartości 4,5 mld $ pod nazwą „Informatyzacja ZUS”. Pożyczanie dla państwa ma jedną zaletę w porównaniu z pożyczaniem osobom prywatnym. Państwo daje większą gwarancję zwrotu. Osoba fizyczna może nam uciec, nie pozostawiając żadnego majątku. Państwo z ucieczką ma ciut trudniej.. aczykolwiek jeżeli się człowiek zastanowi. Przecież państwa też bankrutują. Grunt że przynajmniej zostaną nam siedziby ZUS.. no i komputery z dyskietkami 1,44MB.
W takim momencie przechodzimy na poziom polityczny. Czy państwo jeżeli brało pieniądze od ZUS to czy je mądrze i z zyskiem inwestowało? Skoro OFE nie bardzo się udało z inwestycjami, czyli sektor prywatny wtopił, to zgodnie z dogmatem, że prywatne lepiej inwestuje niż państwowe należy odpowiedzieć ze z zgrozą, że państwo najprawdopodobniej też wtopiło. Ot chociażby nasze państwo planowało, że skoro w 2001 roku sprzedaż statków ze stoczni Gdynia i Szczecin wynosiło X, to w 2011 roku będzie wynosić 2,5 X, no nawet przy niesprzyjających warunkach 1,5X, to znaczy, że można pieniądze z ZUS dawać na inwestycje w branże stoczniową. Mogło też nasze państwo planować, że jak wybuduje autostrady to będzie miało tyle zysków z winietek.. albo że Rosjanie jak będą korzystać z Jamału to będą nam wpłacać tyle a tyle.. albo gdy uda nam się uruchomić Rafinerię w Możejkach to oprócz uzależnienia się od Rosjan, będziemy mogli czerpać zyski z wejścia na rynek paliwowy krajów bałtyckich.
Tutaj dochodzimy do takiej różnicy, że jeżeli pieniądze są zabierane ze skarpety OFE to w zamian za nie do skarpety trafiają na przykład jakieś zobowiązania – przykładowego - Simona W, że w 2015 roku jego kostarykańska farma bananów będzie przynosić zysk w postaci 10 – krotności sumy od OFE pożyczonej. Do skarpety państwowej za pieniądze trafiają zaś obligacje. Wartość obu rzeczy - deklaracji Simona W i obligacji jest mniej więcej taka sama, (przecież nie jest powiedziane, że Simon W także pożyczał pieniądze od państwa) chociaż większość Polaków wychowanych w mitomanii prywatnego powiedzą, że deklaracje Simona są lepsze i bardziej wartościowe, bo państwo tylko kradnie i marnuje pieniądze. Piękny Polski Kult absolutnego uświnienia polityki i polityków! Wierzymy bardziej biznesmanowi, co to majątek zbił na handlu bronią niż politykowi co się wychowywał na Trylogii. Ach gdyby ten nasz przykładowy Simon budował tą farmę w Polsce, ale on ją buduje w Kostaryce – bo taką ma politykę, i woli dawać zarobić Kostarykańczykom niż Polakom. No cóż Simona po świecie będzie ścigać OFE i ci wszyscy od Bankowego Bogdana, natomiast my zostaniemy z Obligacjami Rzeczypospolitej Polskiej.
Państwo ma w takim momencie trzy rozwiązanie przy założeniu, że nie ma pieniędzy. Każde z tych rozwiązań prowadzi do buntów społecznych. Może obligacje wykupić aby powiedzieć „dotrzymaliśmy słowa” , ale wtedy drukuje pieniądze, i równocześnie czyniąc te wypłaty zupełnie bezwartościowymi. Może nie wykupić obligacji, i powiedzieć obywatelom, że został zawarty aneks do umowy społecznej o ubezpieczeniu, a w tym aneksie było, żeby radzić sobie samemu. Może też wreszcie zbankrutować i pojechać na narty do Dolomitów.
W Polskim wariancie zastosowany zostanie najprawdopodobniej pomysł nr 4. Czyli zbudowanie koncepcji, że państwo zbierało uczciwie pieniądze od obywateli w ZUSie, może nie zawsze dobrze je inwestowało, ale największy błąd jaki państwo popełniło, to jest taki, że zwolniło rolników z ubezpieczenia społecznego i mundurówkę, bo gdyby oni płacili składkę to system nie zbankrutowałby. Zgodnie z zasada divide et impera poszczuj Polaków między sobą – sami się wykończą. Z takimi tezami najtrudniej jest walczyć, bo jest to połączenie pewnej prawdy z pewnym wierutnym kłamstwem. Ze spokojem więc podejdźmy do sprawy.
Gdyby Państwo nasze nie zagwarantowałoby przywilejów emerytalnych Policji, Wojsku, Straży Pożarnej, to najprawdopodobniej już dawno państwa nie mielibyśmy. Musimy zgodzić się, że te instytucje to podstawa państwa. O ile bez agencji rozwiązywania problemów alkoholowych czy bez wydziału gospodarki mieszkaniowej w urzędach gminy państwo poradzi sobie, to bez Policji, Wojska, Prokuratury, Sądów nie bardzo. Tak więc przywileje to była ta część należnych tym zawodom rynkowo świadczeń, które ze względu na brak pieniędzy nie mogły być wypłacone dziś, więc w postaci przywilejów emerytalnych ich wypłatę przeniesiono na jutro (acz z zaznaczeniem, że te jutro mundurówki przypada o dzień wcześniej niż to „jutro” wszystkich normalnie opłacających składki”). Podobna filozofia była przy rolnikach. Oczywiście można byłoby rolnikom zabrać KRUS, lecz oni natychmiast odbiliby sobie ten KRUS w cenach produktów rolnych – co jak wiemy obok paliwa jest głównym motorem inflacji, albo doprowadziliby do permanentnych buntów chłopskich.   
Jeżeli państwo gdzieś popełniło błędy, to są to błędy całego społeczeństwa. Za łatwo uwierzyliśmy w teorie stabilnego stałego rozwoju. Nie przewidzieliśmy wejścia Chin do światowej gry i ucieczki kapitałów i technologii za mur chiński. Nie przewidzieliśmy wzrostu cen ropy i powolnego nakręcania inflacji. Państwo będzie obciążać to, że nie potrafiło przeprowadzić reform chociaż minimalnie obniżających koszty funkcjonowania państwa, i dobrowolnie zgodziło się na wyprzedaż większości środków produkcji jakie posiadaliśmy. To są jednak błędy w tym momencie na poziomie taktycznym. Cała strategia jest fatalnie pomyślana, i właściwie trzeba czekać nam na nowe rozdanie.
Jakie rozwiązania systemu emerytalnego. Są dwa: znaczki pocztowe, czyli znów włożenie swoich nadziei, w to że ktoś kiedyś będzie chciał wykupić małe kawałki papieru – chociaż filateliści są może ciut poczciwcy niżli biznesmani od bananów w Ameryce Środkowej nie skorzy do realizacji swoich obietnic, czy politycy przez duże P. Druga metoda to wiara w rodzinę i więzy rodzinne. Powrót do wielopokoleniowej rodziny, gdzie wychowuje się, kształci młodsze pokolenia, aby w przyszłości one pomagały pokoleniom starszym. Tylko w tym momencie wchodzimy już na pola dyskusji o moralności, o rodzinie, o tym dlaczego państwo powinno bronić rodziny. Spotkamy się pewnie też tutaj z takim twierdzeniem, że nie po to ludzkość przechodziła tyle wojen aby wrócić znów do ośmiu osób na jedną izbę. Panie, a jak rzymscy senatorowie Wille zamieniali na barbarzyńskie szałasy, to chyba też nie po to obalali Sullę, Cezara, Nerona… Historia się nie kończy.
Nie chcąc w takim momencie przeciągać tej chaotycznej dyskusji, pozwolę sobie na jeszcze jedną refleksję. Najdziwniejsze jest to, że wszyscy obecnie tak mocno wierzący w system emerytalny, tak wiele od niego oczekujący, tak chcący być samodzielnym i wolnym, wolnym od państwa przede wszystkim, to właśnie od tego państwa jak najmocniej zależą.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka