Grudeq Grudeq
211
BLOG

Kto i kiedy ukradł nam patriotyzm?

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 46

W znakomitym filmie „O jeden most za daleko” jest pewna piękna scena, gdy żołnierze brytyjskiego XXX Korpusu Pancernego wkraczają do Eindhoven. Na ulicach radosne tłumy Holendrów. Z kolorowymi flagami: brytyjskimi, amerykańskimi, holenderskimi, francuskimi.. wszyscy śpiewają, tańczą, rzucają kwiaty na żołnierzy i czołgi. I jak mi się wtedy marzy aby taka scena mogła rozgrywać się na ulicach Lwowa, Warszawy, Lublina, Krakowa…

 
My z filmowych scen wyzwolenia mamy tylko jedną taką radosną. W „Czterech Pancernych”, gdy załoga Rudego wkracza do Lublina i jest proszona na spotkanie z załogą fabryki. Są kwiaty, są śpiewy, całusy i wódka. Chociaż to, że śpiewają „O cześć wam panowie szlachcice, magnaci” świadczy o tym, że tu przyszła już nowa Polska. Inna sceny z „wyzwolenia” roku 1945 są jednak zdecydowanie bardziej ponure. Bo albo Armia Czerwona wkraczała do ruin Warszawy, albo wkraczała do totalnie opustoszałych miast poniemieckich. No i poza tym to wszystko działo się w smutnym styczniu 1945 roku.
 
Ale gdzieś ta radość z zakończenia okupacji niemieckiej musiała eksplodować. Wiadomo, okupacja na zachodzie europy, a polonizacja wojny na wschodzie to dwie całkowicie odmienne sprawy, ale jednak gdzieś ta radość, że w 1945 roku Hitler się skończył musiała w Polakach być. Na pewno zdecydowana część obawiała się tego co przyniosą sowieckie czołgi, a zwłaszcza ludzi. Ale jednak w ludziach jest zawsze jakaś ochota optymizmu. No więc gdzie pojawiła się ta radość Polaków, ta radość którą widzieliśmy u Holendrów z Eindhoven?
 
 
Słucham tej socrealistycznej w każdej nucie i słowie pieśni. I nie mogę uciec od myśli, że ten wyśpiewywany tam entuzjazm jest prawdziwy. Nie do końca stoi za nim komunistyczna propaganda, ale jest prawdziwa wiara naszych przodków, którzy chcieli Polskę odbudować. Nie dla Stalina, nie dla Bieruta, nie dla komunistów, ale dla siebie, dla swojej rodziny. I gdyby tylko do Polski udało się doskoczyć Brytyjczykom z Bałkan, gdyby Patton odbierał defiladę zwycięstwa na Wawelu.. to ten entuzjazm jakże pięknie można było spożytkować.
 
Jest zawsze dużo ludzi, którzy starają się zawsze wybrać jakąś najlepszą, najoptymistyczniejszą wizję. Przecież w 1945 roku była Rzeczpospolita Polska, a nie Ludowa jeszcze. Przecież Konstytucją obowiązującą była marcowa, tą co jeszcze pierwszy porozbiorowy Sejm uchwalał. Przecież reaktywowano przedwojenne stowarzyszenia.. no co prawda nie wszystkie, ale… Przecież do sądownictwa wracało dużo przedwojennych sędziów, co prawda byli nowi… no ale przecież trzeba było zastąpić tych co zginęli, albo zostali na emigracji… A poza tym nie czas na politykowanie gdy trzeba odgruzowywać, odbudowywać…
 
Jeszcze raz gdyby ten Montogomery chlubił się zdobyciem Krosna.. ten entuzjazm, wsparty Planem Marshalla pobudował by nam autostrady z Warszawy do wszystkich miast Rzeczypospolitej. No, ale entuzjazm musiał pójść w budowę Polski socjalistycznej. A Polska socjalistyczna, wielki socjalistyczny obóz pokoju, nie potrzebował autostrad, szpitali, osiedli. On potrzebował hut, fabryk amunicji, bunkrów, czołgów i odpowiednio korzystnej dla Związku Sowieckiego wymiany handlowej z Polską.
 
Słucham tych piosenek. Tam wszystko nie idzie w nutę komunistyczną. Wątek Polska, ojczyzna, umiłowany kraj jest też mocno podkreślany. Stalin pewnie wziął naukę z historii. Polacy najbardziej buntowali się gdy śruba rusyfikacyjna była dokręcana, ale gdy dawało się Polakom pewne iluzje Królestwa Kongresowego to naród ten potrafił się skupić na własnym rozwoju. Polsce roku 1945 potrzebny był Staszic, a nie Poniatowski. Pewnie z tego założenie wyszedł minister Kwiatkowski. W tamtych czasach jednak i Staszic i Poniatowski był skazany na klęskę. Ale wróćmy do Stalina. On jeszcze jedną lekcję z II wojny światowej podjął. Rosję obroniły hasła narodowe. To najlepsze spoiwo ludzkie. Hasła internacjonalistyczne są dobre do osłabiania morale przeciwnika, ale one walki nie potrafią wygrać, co dobitnie pokazała wojna domowa w Hiszpanii. Budowa komunistycznych, internacjonalistycznych społeczeństw w krajach podbitych przez Sowietów w Europie Środkowej nie było możliwe. Bo takie społeczeństwo popadło by w wir dekadencji, a Stalin potrzebował hut, fabryk amunicji, czołgów i żołnierzy.
 
Nasz patriotyzm najlepszej próby został rozstrzelany w II wojnie światowej, wybity na wszystkich możliwych frontach, zakopany w lesie katyńskim i dobity w warszawskim sierpniu i wrześniu. I gdy ten patriotyzm odbudowywał się po wojnie to został skierowany na tor budowy socjalizmu. Tu wychodzi cały tragizm w greckim rozumieniu naszych losów. Bo rację mieli w 1945 roku i ci co zostawali w lesie, i ci co szli na wielkie budowy socjalizmu. (aczykolwiek z tym zastrzeżeniem, że szli tam dla Polski, a nie dla partii, ale oddzielenie plew od ziaren i w tym przypadku jest możliwe, choć z każdą nowelizacją ustawy o IPN trudniejsze). Kto z nich był większym patriotą, ten leśny czy ten z pieśni? Nie sposób ocenić gdy nie stanęło się nigdy przed takim wyborem.
 
Jakiś odpowiedzi muszę udzielić. Żal największy mam o to, że tam w 1945 roku ostatni raz można było zobaczyć ludzi, dla których słowo Polska coś znaczyło. Solidarność? To rzecz tak szeroka, tak wielonurtowa, że nawet jeśli byli tam ludzie z ideą Polski, to byli neutralizowani przez ludzi chcących reformować socjalizm, albo budować własne JA. Z Solidarności wychodzi nam dzisiejsze pokolenie egoistów, dla których Polska ma gdzieś swoje miejsce w rzędzie, nie powinna się za bardzo wychylać, nie powinna mieć stoczni - bo po co? Nie powinna mieć własnych marek i samochodów, bo inni są lepsi, a poza tym to nieopłacalne. Dla nich Polska dzisiaj, to szalik białoczerwony i kibicowanie Małyszowi. Na tym koniec. Czy to ich wina? Nie, oni się boją patriotyzmu, bo dla nich patriotyzm to gdzieś te radosne budowy nowej Polski, które do niczego dobrego nie prowadziły, albo radosne hasanie z szabelką w wojnach, które nie jedno nieszczęście na nas sprowadziło.
 
Ta machina czasu. Przenieść nas w 1945 roku, ale do takiej Polski do której wchodzą alianci.. czyż nie dałbyś się porwać temu zapałowi odbudowy? I gdyby ktoś jeszcze tym Polakom powiedział, że nie mają produkować własnych samochodów, bo inni robią lepiej! A my zrobimy to jeszcze lepiej!  
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka