Grudeq Grudeq
243
BLOG

Kol. Dorn i Migalski! Do Legionów wystąp!

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 24

 

Latem 1914 roku ruszyła po niepodległość Polski z krakowskich Oleandrów I kompania kadrowa. W jej szeregach maszerowało też (przywilej wyobraźni) dwóch dzielnych i pełnych zapału młodych żołnierzy. Jednym z nich był student krakowskiej ASP Ludwik Dorn, a drugim młody student z Wiednia Marek Migalski…
 
Walk tydzień pierwszy. List do domu pisze kol. Migalski. „Jest świetnie! Nawet nie wiecie co to za uczucie, gdy człowiek tylko czytał i pisał o wojnie, a teraz jest na niej i codziennie jej dotyka. Ciągle maszerujemy i idziemy naprzód. Nie dajemy się. Za nami już Jędrzejów a przed nami Kielce. Komendant Piłsudski jest super. Zawsze dogląda nas i pyta jak się mamy. Czujemy, że nie pozwoli nam zginąć i prędzej sam zginie za nas. To tylko nas buduje. A poza tym tak pięknie mówi o Polsce i o długiej walce o Polskę. Polska albo śmierć!”
 
Kol Dorn w tym czasie listu nie pisze, ale rozmawia z Komendantem Piłsudskim, że on to tak do szeregu się nie bardzo nadaje, bo tu marsze, utarczki z babami na wsi, a on przecież do wojska psa wziął, no i zakochał się też, i tym razem nie tak jak w trzech razach poprzednio, ale teraz to naprawdę, więc on prosi komendanta aby ten go dał do dowództwa. Bo tam w dowództwie to i spokój większy i można się zastanowić. Więc został z decyzji Komendanta kol Dorn sztabowcem!
 
Walk tydzień drugi. Drugi list kol. Migalskiego. „Jest świetnie, jeszcze bardziej niż pisałem poprzednio. Wreszcie walczyliśmy, ale przeciwnik był gdzieś daleko więc nawet nie wiem czy kogoś trafiłem czy nie. Ale jak później wracałem z okopów na kwaterę, to spotkałem rosyjskich jeńców. I nie uwierzycie! To też są ludzie, rozmawialiśmy razem z nimi, żartowaliśmy, że wszystko to wina austriaków.. naprawdę świetnie. Po prostu rewelacja. Kocham wojaczkę, już nigdy nie chcę wrócić do swojej studenckiej szarzyzny. Tylko książki i książki, a tu prawdziwi ludzie, prawdziwie sytuacje. Komendant widać, że ma jakiś plan. Nawet nie mam czasu myśleć jaki to plan, ale wiem, że to dobry plan.. bo na wojnie jest super i super wszystko wychodzi! "
 
Kol. Dorn znów listu nie pisze, ale ma kolejną rozmowę z Komendantem. Że on tak właściwie to chciał być w dowództwie, ale tym takim frontowym a nie sztabowym. Bo on tych map to lubić to zasadniczo lubi, ale mu się znudziły, a poza tym ma tam ciągłe utarczki z takim jednym, co to głupi jest. Więc on chce dowodzić frontowo, bo on kocha żołnierzy, czystą walkę, kurz bitewny, jakieś manewry. No i Komendant oddelegował na dowódcę Kompanii.
 
Walk miesiąc trzeci. Trzeci list kol. Migalskiego do domu. „Jest świetnie. Najprawdziwiej po prostu świetnie. Teraz po ciężkich bojach, bo takie nasz oddział przeszedł, chociaż ja trochę mniej, bo jako żółtodziób to na pierwszą linię idą ci bardziej zaprawieni w bojach: Wasserman czy Kempa, ale właśnie żeby dać im odpocząć to zorganizowaliśmy teatrzyk batalionowy i wystawiliśmy sztukę! I mówię wam bomba! Może nie taka sztuka jak to w teatrach Wiednia, czy Preszburga, ale i tak no rewelacja. I nawet rosyjscy jeńcy brali w nich udział. Mi wszyscy cały czas mówią, że będę świetnym żołnierzem. Czyż to możliwe, że ja student z Wiednia będę żołnierzem, co to ich tylko widziałem na cesarsko – królewskich paradach? Komendant jest cały czas taki sam jak od wymarszu. Chociaż rzadko bywam u niego na odprawach, no bo na tym froncie to jest tyle do zobaczenia. A komendant wierzę, że ma świetny plan! "
 
Kol. Dorn miał trochę ciężej. Podjął kilka niefortunnych decyzji. Wymyślił taktykę na wykształciucha i jego oddział poniósł w bitwie nad Nidą dość spore straty, ale według jego mniemania to nie była jego wina, tylko artylerii dywizyjnej, która mu nie pomogła. Poza tym kol Dorn żalił się, że Komendant nie bierze go na rozmowy sztabowe, chociaż on się doskonale zna na planach i strategii, i w ogóle, że komendant słucha w sztabie tego głupiego, co to przecież wiadomo, że jest wtyką k. u k. sztabu. I on się z tym nie zgadza. Komendant postanowił więc kol Dorna urlopować, aby odpoczął od zgiełku frontowego.
 
…..
W rok po wyruszeniu z Oleandrów. List kol. Migalskiego do domu. „Już nie jest świetnie. Rok toczy się ta walka, a wojna końca jak nie widać tak nie widać. Nie rozumiem wojny. Komendant mówił, że Polska będzie, a Polski jak nie ma tak nie ma. Już zimą było ciężko, jak ludność nie chciała nam dawać jedzenia, ale teraz jest jeszcze ciężej. Może jestem za miękki na żołnierza? Czasem tęsknię do Wiednia i swoich studiów. A tu ciągłe utarczki, a jeszcze koledzy z kompanii mi dokuczają, że student. Jedyne dusze które mnie rozumieją to rosyjscy jeńcy. Oni mówią, że jak bym pomógł im przejść na drugą stronę, to tam jest inaczej, bo oni też wojny nie chcą. Wychodzi na to, że wojny chce tylko Komendant, ale on chyba sam już nie wie jak się wojnę prowadzi. Rosjanie mówią, że gdyby nami nie dowodził Komendant to oni już by się dawno z nami dogadali i wojna by się skończyła i każdy wrócił do siebie. Ja do Wiednia, oni do Kraju Przywiślańskiego.. Sam nie wiem”
 
Kol. Dorn w rok po wyruszeniu z Oleandrów już nie był w Legionach. Teraz był działaczem jedynie prawdziwej organizacji która działała na rzecz Niepodległości Polski. Mianowicie Krakowskiego Naczelnym Komitecie Narodowym z dodatkiem Plus.
 
W czasie kryzysu przysięgowego list kol Migalskiego do domu. „Ja już nic nie rozumiem. Komendant mówił nam że walczymy razem z Austriakami i Niemcami przeciw Rosjanom. Co prawda traktował nieufnie, zresztą z wzajemnością tych awstrijskich i giermańskich generałów, no ale jednak to z nimi walczyliśmy przeciwko Rosjanom, a teraz nagle coś mu się odwidziało i stwierdził, że teraz to się damy aresztować Niemcom. Kol Mężydło i kol Sikorski chyba słusznie zrobili, że przeszli na stronę rosyjską. Ale ja? Przecież ja jestem studentem, ja to wszystko chciałem obserwować. Od samego początku mi się tu nie podobało. Komendant przecież nakazał nam nosić te śmieszne czerwono białe krawaty i austriackie bączki, a teraz niby przeszkadza mu przysięga na wierność dwóm Cesarzom. Taki z niego hipokryta! Nie, chcę już wrócić do Wiednia i do studiów”
 
Kol Dorn pisze swój pierwszy otwarty list do Komendanta Piłsudskiego.
„Drogi Komendancie. Ja wiedziałem że tak będzie. Ja Ciebie zawsze brałem w obronę, ale Ty nie chciałeś mnie słuchać. I masz efekty: legiony internowane są przez Niemców, a Mężydło i Sikorski już po rosyjskiej stronie. Gdybyś mnie posłuchał, ale ja mówiłem, że tak będzie, ja wiedziałem że tak będzie. Może powiesz wreszcie słowo przepraszam, bo teraz jak nic widać, że wtedy gdy forsowaliśmy Nidę i się posprzeczaliśmy o to kto co robił przed Legionami, to jednak ja miałem rację, a nie Ty. Bo Ty Komendancie to może i miałeś rację, ale stałeś się strasznym odludkiem, dziwnym. Wojna Cię zmieniła. Może to przez te okopy i trudy żołnierskiego życia. U nas w Krakowie całkiem inaczej patrzymy na te zagadnienia. Tu trzeba rozważnych koalicji, mądrych programów. Wiesz, że zgłosiłem kilka interpelacji we Wiedniu o to aby uzbroić was w karabiny kalibru 9 mm a nie 7mm i sam sztabskapitan z k. u k. intendentury powiedział, że mam rację. Ty tam w okopach marnujesz życie swoich żołnierzy. Polski im nie dasz. Polskę dadzą nam mocarstwa i zwycięska Austria!”
 
………
Jedna dobra zasada w życiu: dowódców oceniamy po całej kampanii, a nie po jednej czy dwóch bitwach. A jeżeli do tego tekstu zajrzali i p. Migalski i p. Dorn, i dobrnęli do tego momentu to pozwolę sobie zadać pytanie. Jak poprowadziliby panowie swoją politykę, gdyby w roku 2005 byli na miejscu Jarosława Kaczyńskiego.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka